/p>
XII-wieczna świątynia p.w. Św. Jerzego jest jednym z bardziej okazałych świadectw długich tradycji ormiańskiego osadnictwa w Tbilisi. Jeszcze w XIX wieku miasto zamieszkiwali głównie Ormianie.
Katedra znajduje się przy placu króla Wachtanga Gorgasali a więc nieopodal kilku ważnych świątyń gruzińskich, meczetu i synagogi.
Na katedralnym dziedzińcu warto zatrzymać się przy bogato zdobionym grobowcu ormiańskiego poety Sajat Nowy, który zginął męczeńsko z rąk Persów w XVIII w.
Spacerując po tbiliskiej starówce można dostrzeż biały kościółek stojący wysoko na zielonych stokach gór. Z pewnością będzie to klasztor Mamadaviti. Trud wejścia wynagradza rozległe widoki, ale również kojący chłód i atmosfera refleksji. Kościół znajduje się w idealnym miejscu do podziwiania panoram tbilisi. Miejska zabudowa układa się w ugięty łuk a Mamadaviti leży na jego przegubie.
Obecny kościółek powstał dopiero w XIX w. na miejscu zakonnej celi jednego z trzynastu Ojców Syryjskich, który działał na terenie Gruzji.
Wokół świątyni znajduje się gruziński panteon, z wieloma okazałymi epitafiami poświęconymi znanym twórcom kultury i osobom publicznym.
W XIX wiecznej części miasta, przy głównej ulicy miasta, vis a vis parlamentu, stoi dziś kościół z białego kamienia. Niegdyś było to miejsce pogańskich kultów.
Nazwa „Kwaszweti” i powstanie pierwszej w tym miejscu świątyni chrześcijańskiej (ok. V w.) wiążą się z legendą o życiu jednego z trzynastu Ojców Syryjskich głoszących ewangelię w Gruzji. Zgodnie z legendą pewna zakonnica zapewniała, że jest on ojcem jej nienarodzonego jeszcze dziecka. Odrzucając oskarżenia oznajmił, że jeśli to prawda wówczas urodzi ona dziecko a jeśli kłamie wtedy urodzi się kamień. Wkrótce przyszedł na świat kamień, zaś „kwaszweti” znaczy mniej więcej tyle co „kamienio-rództwo”.
Dziś Kwaszweti znajduje się w idealnym stanie lecz na początku lat 90-tych doznał poważnych zniszczeń podczas krótkiej, ale gwałtownej wojny domowej pomiędzy opozycją a zwolennikami obalanego prezydenta Zwiada Gamsachurdii.