zdjęcia i fotografie góry Kaukaz, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, turystyka, podróże, wyprawy, gospodarka, bezpieczeństwo, zabytki, zwiedzanie, trekking, Morze Czarne, wybrzeże, Tbilisi, Batumi, Mccheta, Kazbek, Kazbegi, Wardzia

Azerbejdżan 2009 – relacja romb

Dojazd do Baku, czyli kogo wypatrywać na ryskim lotnisku

Brak jest bezpośredniego połączenia Polska-Azerbejdżan. My zdecydowałyśmy się na lot z Rygi do Baku liniami Air Baltic (123,5 LVL czyli około 741 PLN). Nie obyło się bez niespodzianek - na lotnisku w Rydze nie miałybyśmy pojęcia, że zaczęła się odprawa, gdyby nie reprezentacja Azerbejdżanu (w nieznanej nam dyscyplinie sportowej, ale mieli koszulki), która ustawiła się w kolejce przy odpowiednim stanowisku. Lot trwa około 3 godzin, warto pamiętać o różnicy czasu – czas polski plus 3 godziny. Przed przyjazdem do Azerbejdżanu radzimy zabezpieczyć wszelkie materiały podróżnika, tzn. schować głęboko przewodnik Lonely Planet i okleić okładki, na których nazwy Armenia i Azerbejdżan sąsiadują ze sobą. W przeciwnym razie mogą zostać zarekwirowane.

Baku
fot. Agnieszka Rostkowska

Baku – nadkaspijska metropolia
Lotnisko Heydar Alijewa, czyli przystań dla nocnych tułaczy

Zgodnie z zasadą powszechnej dezinformacji, wiza miała kosztować 40 USD, a jednak musiałyśmy zapłacić 85 USD. Przepisy wizowe wciąż ulegają zmianie, a strony ambasad rzadko są aktualizowane. Do początku lipca tego roku istniała możliwość kupna wizy na lotnisku Heydara Alijewa w Baku –obecnie dobrze jest się w tej sprawie skontaktować z ambasadą Azerbejdżanu w Warszawie.

W wyniku nieprzewidzianych okoliczności pierwszą noc w Baku spędziłyśmy na lotnisku. Gdybyście i Wy zostali bezdomnymi po przylocie, oto garść przydatnych informacji. Na lotnisku znajduje się sklep czynny całą dobę – można płacić tylko manatami, ale bez obaw, obok jest też kantor. W razie gdyby sprzedawczyni spała, jak to ma w zwyczaju, należy ją humanitarnie, acz stanowczo obudzić. Możecie liczyć na opiekę ze strony pracowników lotniska – nas poczęstowali herbatą i ciasteczkami, opowiedzieli miejscowe legendy (np. o Dziewiczej Wieży), wyjaśnili jak są po azerbejdżańsku wszystkie rodzaje czereśni, ogórków, pomidorów i w jakich rejonach najlepiej je kupić, dali wykład o szkodliwości palenia (na lotnisku znajdują się miejsca dla palących), a nawet uraczyli dość specyficznymi komplementami. Nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem taksówki z lotniska – możecie się spodziewać, że o każdej porze dnia i nocy przed wejściem napotkacie tłum taksówkarzy. Targowanie się jest normą. Bardzo przydatna, a wręcz niezbędna jest znajomość rosyjskiego, tudzież tureckiego. Język angielski na tych terenach nie jest lingua franca.

[Rozmiar: 54239 bajtów]
fot. Agnieszka Rostkowska

Içeri Şeher, czyli nie tylko turystyczna sztampa

Główną atrakcję Baku, Stare Miasto łatwo rozpoznać nie tyle po Dziewiczej Wieży, co po ilości dźwigów. Najprawdopodobniej zostanie ono skreślone z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO ze względu na zaawansowaną renowację. Przewodniki sugerują, by na zwiedzanie zarezerwować co najmniej 5 godzin, z naszych doświadczeń wynika, że jedna godzina wystarczy. Po obejrzeniu Starego Miasta warto przejść się po Bulwarze Nafciarzy – duże wrażenie robią perfekcyjnie utrzymane (nawet przy temperaturach rzędu 40oC) tereny zielone, przypominające wręcz bulwary w Cannes. Bulwar doprowadził nas do placu Azneft (w zasadzie jest to rondo z flagą pośrodku), a stamtąd to już rzut kamieniem do miejsca, z którego roztacza się widok na całe Baku. Żeby się tam dostać macie do wyboru: 20 minutowy trucht po schodach lub przejażdżkę kolejką (zwaną funicularem, odjazd co piętnaście minut, 0,2 USD). My takiego wyboru nie miałyśmy – na przeszkodzie stanął nam Prezydent Polski, który wybrał się z wizytą do Azerbejdżanu dokładnie w tym czasie co my. Pozostała nam wspinaczka po schodach pod czujnym okiem wojska, które obstawiło cały teren. Drobna uwaga: obowiązuje bezwzględny zakaz fotografowania kolejki, a jego złamanie grozi aresztem. Nas przed zatrzymaniem uratowały zdolności aktorskie – udając, że mówimy tylko w języku polskim i wykonując przy tym rozpaczliwe ruchy przekonałyśmy funkcjonariusza, że zaraz wykasujemy zdjęcie. Na wzgórzu usytuowany jest Memoriał upamiętniający ofiary walk z Armią Czerwoną w 1990 roku oraz Męczeńska Droga, przy której znajdują się mogiły. Mieszkańcy chętnie udają się tam na spacery, natomiast w rocznicę wydarzeń tysiące osób zbierają się, by oddać cześć pomordowanym.

[Rozmiar: 41086 bajtów]
fot. Agnieszka Rostkowska

Zwiedzanie Baku nie kończy się wraz z nadejściem nocy, my zaryzykowałybyśmy stwierdzenie, że dopiero się zaczyna. Sprawdziłyśmy to na własnej skórze w trzech różnych miejscach. Pierwsze z nich łatwo jest przeoczyć, bo przecież kto by się ładował do restauracji na siedemnastym piętrze hotelu Radisson? A jednak warto. Siedząc na tarasie upajałyśmy się nocnym widokiem rozświetlonego Baku. W żadnym wypadku nie rezygnujcie z tego miejsca, zwłaszcza, że wbrew pozorom ceny są całkiem przystępne (przykładowo: piwo około 5 AZN). Kolejna propozycja to coś dla miłośników rockowych klimatów – niewielki klub w piwnicy z muzyką na żywo. Ponoć występujące zespoły to znudzeni pseudorockmeni, na co dzień nauczyciele. I tu niespodziewanie natknęłyśmy się na polskie ślady. I nie chodzi bynajmniej o polskich architektów, którzy w XIX wieku budowali Baku. O Polsce przypomniała nam butelka naszego rodzimego piwa (nazwa do wiedzy redakcji, by uniknąć kryptoreklamy) stojąca nad barem oraz przybity tuż obok dziesięciozłotowy banknot. I wreszcie ostatnie miejsce na naszej alternatywnej trasie zwiedzania stolicy. Guinness House to pub oferujący wiele atrakcji, jak piwo po 2 AZN czy rozmowy z pijanymi Szkotami pracującymi na platformach naftowych. Dodajmy, że byłyśmy jedynymi kobietami nie-prostytutkami. To tylko nieliczne przykłady pubów, barów, klubów, które miasto ma do zaoferowania.


Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright by kaukaz.pl