zdjęcia i fotografie góry Kaukaz, Gruzja, Armenia, Azerbejdżan, turystyka, podróże, wyprawy, gospodarka, bezpieczeństwo, zabytki, zwiedzanie, trekking, Morze Czarne, wybrzeże, Tbilisi, Batumi, Mccheta, Kazbek, Kazbegi, Wardzia
strona główna strzalka relacje strzalka wyprawa dookoła Morza Czarnego sierpień-wrzesień 2012

wyprawa dookoła Morza Czarnego sierpień-wrzesień 2012-Mały kraj pełen gościnnych ludzi

Mały kraj pełen gościnnych ludzi

Chinkali- tradycyjne danie kuchni gruzińskiej. Są to duże kołduny, wypełnione zupą. Aby je spożyć należy je umiejętnie nadgryźć, wypić sączącą się zupę ze środka i zakończyć zjedzeniem pozostałej reszty. Przygotowuje się je w ten sposób, że kawałek mięsa umieszcza się wewnątrz kołduna wykonanego z ciasta przypominającego zarówno smakiem jak i wyglądem ciasto pierogowe. Ciastu nadaje się formę "sakiewki", a następnie gotuje w wodzie tak jak pierogi. Bulion pojawia się samoistnie w wyniku gotowania potrawy, wydzielając się ze znajdującego się w środku kawałka mięsa.

Pochodzący z XI wieku monastyr Alawerdi jest drugim co do wysokości (55 metrów) budynkiem kościelnym w Gruzji.

Noc spędzam w gospodarstwie, częstują mnie tam 60% koniakiem. Wznosimy toast m.in. za świętej pamięci prezydenta Kaczyńskiego, oraz za przyjaźń polsko-gruzińską. Poranek wita mnie żarem z nieba przez co opuszczam moich gospodarzy dopiero w okolicach południa, oczywiście po obfitym śniadaniu. Jazda jest niesamowicie męcząca, większy komfort odczuwam jadąc z zapiętą po szyję kurtką niż bez niej. Wylewając ostatnie poty mijam drogowskaz na jezioro. Od razu zawracam i po paru kilometrach dojeżdżam do istnej oazy: duży, sztuczny zbiornik wodny, boiska, palmy, restauracja i mnóstwo ludzi. Woda oczywiście jest bardzo ciepła, lecz przynosi mi natychmiastowe orzeźwienie i siły na dalszą jazdę. Po południu docieram do Nekresi i dowiaduję się, że trzeba przejść półtora kilometra pieszo, aby zwiedzić zamek. Tego dnia mam do obejrzenia dwie absolutne perełki: twierdze Geremi oraz Alavardi , a że jest już późno i nie chce mi się przebierać, odpuszczam Nekresi i jadę dalej. Już z daleka widzę wieże Geremi. Niestety z całego miasta pozostała tylko świątynia, wieża oraz mury obronne, a zdecydowanie największy obszar zajmują ruiny. Kościół jest zbudowany z charakterystycznej czerwonej cegły, wewnątrz panuje wzniosła atmosfera, oświetlenie tylko za pomocą okien oraz świec, natomiast ściany są pokryte freskami, które zrobiły na mnie zdecydowanie największe wrażenie. Zatrzymuję się w jednej z miejscowości i pytam mieszkańca o dojazd do ostatniego już dziś zabytku. Rozmowa jest o tyle ciekawa, że mój rozmówca zna tylko język gruziński i ostatecznie porozumiewamy się na migi. Dogadujemy się w tym stopniu, że proponuje mi nocleg u siebie w domu, do którego trafiam zaraz po powrocie z Alaverdi. Od razu jestem posadzony przy stole, na który po kolei jest podawane: chleb, pomidory, czosnek, słonina i legendarne chinkali. Nie może również zabraknąć gruzińskiego, domowej roboty wina, które jest prawdopodobnie najlepszym, które piję w życiu. Co ciekawe, każde sięgnięcie po kielich z winem wiąże się z długim i poważnym toastem, których tego wieczoru wznosimy wiele. Kładę się spać z pełnym brzuchem i w wyjątkowo dobrym humorze. Jutro czeka mnie Omalo.

Wszelkie prawa zastrzeżone © Copyright by kaukaz.pl