Po noclegu u zaprzyjaźnionego już Gruzina w centrum, ruszamy do GORI. Pogoda lekko się popsuła, przywitały nas chmury i deszcz. Mimo tego droga była przyjemna, raz w górę, raz w dół. Posilamy się jedząc wszędzie rosnące winogrona :) Przed Gori skręcamy zwiedzić skalne miasto w Uplisciche. Do GORI dojeżdżamy już o zmroku. Tutaj mieliśmy ugadany nocleg w winnicy, z którego nic nie wyszło, ale w Gruzji nie dadzą Ci zginąć, kolega kolegi miał kolegę, u którego mieliśmy okazję posmakować 4-letniej Goni, którą robił gospodarz, twierdził, że wystarczą 3 "kielonki" i śpi się wybornie. Potwierdzamy ... i polecamy :)